sobota, 13 października 2012

O eliminacji rzeczy zbędnych

Przez ostatni czas skupiam się na tym, jaki burdel wyrzucić ze swojego życia.
Oczywiście jak każda kobieta zaczęłam od kosmetyków. Najpierw wykończyłam końcówki produktów, potem wzięłam się za te nieużywane (np teraz mam paznokcie zrobione na kolor bananowy, bo jakoś zużyć to trzeba, a wyrzucić szkoda - nikt go nie chciał), potem za te, za które życia bym nie oddała. Obecnie jestem na etapie, gdy więcej zużywam nic kupuję. Portfel się cieszy.
Następnie wzięłam się za dietę: już z 1,5 roku temu zauważyłam, ze nadmiar węglowodanów mi nie służy. Obecnie ograniczam się jedynie do musu (20 g węgli do szkoły) i zachcianek(jabłko, kakao bez cukru na wodzie). Zmian pozytywnych póki co mało, za krótki staż.
Na samym końcu ograniczam źródła bodźców: zmniejszam ilość subskrybowanych kanałów, czytam jedynie wybrane arty oraz zrobiłam porządek z portalami społecznościowymi. Dodatkowo z 60/70 kontaktów na gg mam jedynie 30 i dobrze mi z tym. Będę outsiderem.
Kto wie, może niczym wizażystka zrobię post zbiorowy kosmetyków których już nie mam (a kończą się bardzo szybko). Dodatkowo cyknę zdjęcia swojej sylwetki i wstawię za rok "przed" i "po" (mimo, że mało ćwiczę). Kto wie...;)

Tak właśnie, lubię zmiany. Szczególnie jesienią, gdy jedynie na co masz ochotę, co zrobić coś z tym życiem.